Prognoza pogody na tydzień dla Malborka: piątek, 24.11. W ciągu dnia w piątek w Malborku w najcieplejszym momencie dnia możemy spodziewać się 3°C. W nocy natomiast przewidywana temperatura wynosić będzie -1°C. Jak twierdzą meteorolodzy, w piątek szansa na pojawienie się opadów w Malborku będzie na poziomie 52%. Może spaść do
Zobacz, jaką pogodę przewidują synoptycy w Krośnie od jutra (piątku, 3.11) przez najbliższych dni (do środy 8.11). Sprawdź, jakie temperatury będziemy mieć według prognozy pogody na tydzień dla Krosna. Dzięki temu lepiej przygotujesz się i zaplanujesz najbliższe dni.
W skład każdego tygodnia wchodzi 7 dni. Niezależnie teraz, czy podzielimy liczbę dni roku zwyczajnego, czy roku przestępnego, wynik będzie taki sam: Rok zwyczajny: 365 dni / 7 dni = 52,14 tygodni, czyli 52 tygodnie i 1 dzień. Rok przestępny: 366 dni / 7 dni = 52,29 tygodni, czyli 52 tygodnie i 2 dni. Każdy rok ma 52 pełne tygodnie
Kizo – CO ZA TYDZIEŃ [download mp3 tekst] 22 września, 2023 przez RAPLIFE. Kizo wydaje swój nowy teledysk do utworu „CO ZA TYDZIEŃ”. Muzykę do kawałka CO ZA TYDZIEŃ skonstruował BeMelo x mikipublicenemy. Utwór udostępnił na Youtube kanał: MY TO SUKCES. Mix/mastering kawałka to zasługa ENZU.
Pogoda tygodniowa dla Lublina jest już tutaj. Sprawdź prognozy pogody na najbliższe dni i zaplanuj ten tydzień. Podajemy prognozy pogody na każdy dzień osobno, począwszy od jutra (12.11), skończywszy na prognozie pogody na piątku, 12.11. Możesz tu sprawdzić nie tylko, jaka będzie
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Tekst piosenki: 1 2 3 4 5 6 7 Siedem! Dni ma tydzień Który to święty dzień? Poniedziałek jest okej Wtorek ani trochę mniej I środy środek to dobry czas, żeby modlić się Czwartek wcale nie jest zły Piątkowy wieczór czy Sobota rano śpiewamy Ci Ref. Alleluja! Nie tylko w niedzielę Nie tylko w kościele Każdego dnia! Zawsze i wszędzie Chcemy Cię wielbić Panie nasz Wierni Bądźmy wierni Dzielni Nie niedzielni Poniedziałek jest okej Wtorek ani trochę mniej I środy środek to dobry czas, żeby modlić się Czwartek wcale nie jest zły Piątkowy wieczór czy Sobota rano śpiewamy Ci Ref. Alleluja! Nie tylko w niedzielę Nie tylko w kościele Każdego dnia! Zawsze i wszędzie Chcemy Cię wielbić x2 Panie nasz Alleluja, alleluja... Ref. Alleluja! Nie tylko w niedzielę Nie tylko w kościele Każdego dnia! Zawsze i wszędzie x2 Panie nasz Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Pogoda tygodniowa dla Rudy Śląskiej pozwoli ci lepiej zaplanować nadchodzący tydzień. Nie czekaj, od razu sprawdź prognozę pogody na najbliższych 7 dni. Poniżej prezentujemy tygodniową prognozę pogody dla Rudy Śląskiej, poczynając od jutra ( aż do poniedziałku, To, co może ci się najbardziej spodobać w naszej tygodniowej prognozie pogody, to możliwość zobaczenia w jednym miejscu, jak dzień po dniu będzie zmieniać się temperatura, ilość opadów czy kierunek i prędkość wiatru. Dzięki temu lepiej rozplanujesz swoje zajęcia i przygotujesz odpowiednie na tydzień w Rudzie Śląskiej: wtorek, ciągu dnia we wtorek w Rudzie Śląskiej w najcieplejszym momencie dnia możemy spodziewać się 23°C. Z kolei w nocy z wtorku na środę spodziewać się możemy temperatur rzędu 13°C. Zdaniem meteorologów, prawdopodobieństwo wystąpienia opadów w Rudzie Śląskiej we wtorek wynosić będzie 91%. Opady deszczu mogą wynieść ok. 5 mm. Mogą wystąpić burze. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, we wtorek możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 18 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 20°C. Natomiast kierunek wiatru we wtorek będzie zachodnio-północny. Indeks promieniowania UV na wtorek wynosi 3, co oznacza średnie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, ochraniaj ciało ubraniami i nakryciem głowy. W południe, gdy promieniowanie jest najintensywniejsze, poszukaj zacienionego miejsca. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej we wtorek:burze z piorunami. maks. temp. 22 do 24 °c, min. temp. 12 do 14 ° przewidywane warunki meteorologiczne na wtorek, w dzień: 23°C. Temperatura w nocy: 13°C. Wiatr: 18 km/h Kierunek wiatru: zachodnio-północny. Prawdopodobieństwo opadów: 91%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 40%. Indeks promieniowania UV: ZOBACZ KONIECZNIETOP 13 historycznych środków antykoncepcyjnych Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: środa, temperatura w środę w Rudzie Śląskiej to 24°C. Z kolei w nocy ze środy na czwartek spodziewać się możemy temperatur rzędu 12°C. Według szacunków, prawdopodobieństwo pojawienia się opadów rain w Rudzie Śląskiej wynosić będzie 24%. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w środę możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 14 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 16°C. Natomiast kierunek wiatru w środę będzie północno-zachodni. Indeks promieniowania UV na środę wynosi 6, co oznacza wysokie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, używaj kremów z filtrem SPF15 lub wyższym, ochraniaj ciało jasnymi ubraniami oraz nakryciami głowy, ograniczaj czas przebywania na słońcu od 2 do 3 godzin przed i po górowaniu Słońca, czyli od około 11:00 do 16:00 w lecie. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w środę:częściowe zachmurzenie. maks. temp. 23 do 25 °c, min. temp. 11 do 13 ° przewidywane warunki meteorologiczne na środę, w dzień: 24°C. Temperatura w nocy: 12°C. Wiatr: 14 km/h Kierunek wiatru: północno-zachodni. Prawdopodobieństwo opadów: 24%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: Sprawdź produkty w korzystnych cenachMateriały promocyjne partnera ZOBACZ KONIECZNIETOP 13 historycznych środków antykoncepcyjnych Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: czwartek, dnia w Rudzie Śląskiej słupki rtęci powinny pokazać 26°C w cieniu w najcieplejszym momencie dnia. Z kolei w nocy z czwartek na piątek spodziewać się możemy temperatur rzędu 14°C. Zdaniem meteorologów, prawdopodobieństwo wystąpienia opadów w Rudzie Śląskiej w czwartek wynosić będzie 7%. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w czwartek możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 8 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 15°C. Natomiast kierunek wiatru w czwartek będzie wschodnio-północny. Indeks promieniowania UV na czwartek wynosi 7, co oznacza wysokie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, używaj kremów z filtrem SPF15 lub wyższym, ochraniaj ciało jasnymi ubraniami oraz nakryciami głowy, ograniczaj czas przebywania na słońcu od 2 do 3 godzin przed i po górowaniu Słońca, czyli od około 11:00 do 16:00 w lecie. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w czwartek:częściowe zachmurzenie. maks. temp. 25 do 27 °c, min. temp. 13 do 15 ° przewidywane warunki meteorologiczne na czwartek, w dzień: 26°C. Temperatura w nocy: 14°C. Wiatr: 8 km/h Kierunek wiatru: wschodnio-północny. Prawdopodobieństwo opadów: 7%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: ZOBACZ KONIECZNIETOP 20 najdziwniejszych przesądów o ciąży i macierzyństwiePogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: piątek, ciągu dnia w piątek w Rudzie Śląskiej w najcieplejszym momencie dnia możemy spodziewać się 26°C. W nocy natomiast przewidywana temperatura wynosić będzie 15°C. Jak twierdzą meteorolodzy, w piątek szansa na pojawienie się opadów w Rudzie Śląskiej będzie na poziomie 36%. Opady deszczu mogą wynieść ok. 0 mm. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w piątek możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 12 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 16°C. Natomiast kierunek wiatru w piątek będzie wschodnio-południowy. Indeks promieniowania UV na piątek wynosi 5, co oznacza średnie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, ochraniaj ciało ubraniami i nakryciem głowy. W południe, gdy promieniowanie jest najintensywniejsze, poszukaj zacienionego miejsca. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w piątek:popołudniowe przelotne opady. maks. temp. 25 do 27 °c, min. temp. 14 do 16 ° przewidywane warunki meteorologiczne na piątek, w dzień: 26°C. Temperatura w nocy: 15°C. Wiatr: 12 km/h Kierunek wiatru: wschodnio-południowy. Prawdopodobieństwo opadów: 36%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: Rowery i akcesoria w korzystnych cenachMateriały promocyjne partnera ZOBACZ KONIECZNIECo oznaczają znaki zodiaku? Charakterystyka Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: sobota, ciągu dnia w sobotę w Rudzie Śląskiej w najcieplejszym momencie dnia możemy spodziewać się 27°C. Z kolei w nocy z soboty na niedzielę spodziewać się możemy temperatur rzędu 14°C. Według szacunków, prawdopodobieństwo pojawienia się opadów rain w Rudzie Śląskiej wynosić będzie 75%. Opady deszczu mogą wynieść ok. 3 mm. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w sobotę możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 12 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 17°C. Natomiast kierunek wiatru w sobotę będzie wschodni. Indeks promieniowania UV na sobotę wynosi 4, co oznacza średnie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, ochraniaj ciało ubraniami i nakryciem głowy. W południe, gdy promieniowanie jest najintensywniejsze, poszukaj zacienionego miejsca. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w sobotę:przelotne opady. maks. temp. 26 do 28 °c, min. temp. 13 do 15 ° przewidywane warunki meteorologiczne na sobotę, w dzień: 27°C. Temperatura w nocy: 14°C. Wiatr: 12 km/h Kierunek wiatru: wschodni. Prawdopodobieństwo opadów: 75%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: ZOBACZ KONIECZNIETOP 10 Google TRIKÓW: Wpisz w Google i obserwuj, co się stanPogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: niedziela, temperatura w niedzielę w Rudzie Śląskiej to 25°C. W nocy natomiast przewidywana temperatura wynosić będzie 14°C. Według szacunków, prawdopodobieństwo pojawienia się opadów rain w Rudzie Śląskiej wynosić będzie 45%. Opady deszczu mogą wynieść ok. 1 mm. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w niedzielę możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 13 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 17°C. Natomiast kierunek wiatru w niedzielę będzie północno-zachodni. Indeks promieniowania UV na niedzielę wynosi 5, co oznacza średnie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, ochraniaj ciało ubraniami i nakryciem głowy. W południe, gdy promieniowanie jest najintensywniejsze, poszukaj zacienionego miejsca. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w niedzielę:przelotne opady. maks. temp. 24 do 26 °c, min. temp. 13 do 15 ° przewidywane warunki meteorologiczne na niedzielę, w dzień: 25°C. Temperatura w nocy: 14°C. Wiatr: 13 km/h Kierunek wiatru: północno-zachodni. Prawdopodobieństwo opadów: 45%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: Przydatne w kuchniMateriały promocyjne partnera ZOBACZ KONIECZNIEZa grosz kultury! Wkurzające zachowania w sklepachPogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej: poniedziałek, ciągu dnia w poniedziałek w Rudzie Śląskiej w najcieplejszym momencie dnia możemy spodziewać się 26°C. W nocy natomiast przewidywana temperatura wynosić będzie 14°C. Jak twierdzą meteorolodzy, w poniedziałek szansa na pojawienie się opadów w Rudzie Śląskiej będzie na poziomie 9%. Jeśli chodzi o wiatr, to według pogody na 7 dni dla Rudy Śląskiej, w poniedziałek możemy spodziewać się podmuchów o maksymalnej prędkości do 10 km/h. Odczuwalna temperatura może przez to wynosić 16°C. Natomiast kierunek wiatru w poniedziałek będzie północno-wschodni. Indeks promieniowania UV na poniedziałek wynosi 7, co oznacza wysokie zagrożenie podczas dłuższego przebywania na słońcu. Noś okulary przeciwsłoneczne, używaj kremów z filtrem SPF15 lub wyższym, ochraniaj ciało jasnymi ubraniami oraz nakryciami głowy, ograniczaj czas przebywania na słońcu od 2 do 3 godzin przed i po górowaniu Słońca, czyli od około 11:00 do 16:00 w lecie. Pogoda na tydzień w Rudzie Śląskiej w poniedziałek:częściowe zachmurzenie. maks. temp. 25 do 27 °c, min. temp. 13 do 15 ° przewidywane warunki meteorologiczne na poniedziałek, w dzień: 26°C. Temperatura w nocy: 14°C. Wiatr: 10 km/h Kierunek wiatru: północno-wschodni. Prawdopodobieństwo opadów: 9%. Prawdopodobieństwo wystąpienia burzy: 0%. Indeks promieniowania UV: ZOBACZ KONIECZNIE"Antykoncepcja", która nie działa - fakty i mity na temat zapobiegania ciąży
Podobno w tym tygodniu był piątek 13tego. Osobiście tego nie zauważyłam, bo dla mnie cały kończący się dzisiaj tydzień był jedną, wielką karuzelą pecha i nieszczęść. Zaskoczeni? Teksty na blogu się nie pojawiają. Muszę was przeprosić na swoim FanPage’u, bo czuję, że po prostu zawodzę. Oceny lecą na łeb na szyję. Spóźniam się na autobus, po czym wracam do domu w deszcz i z wiatrem w twarz. Albo innym razem to autobus się spóźnia. Gdy w końcu się pojawia, stoi w korku prawie godzinę, a potem mija mój przystanek, bo przez zablokowanie drogi nie miał jak zjechać. A to tylko kilka przykładów. Jest jeszcze potężny siniak na nodze, bo przewróciłam się na ramę łóżka. I przygotowywanie w wielkim stresie pracy, która i tak nie została w szkole wykorzystana. Jest 5 kilogramów więcej na wadze – bo waga się zepsuła, ale tak naprawdę tego nie wiesz i czujesz, że twoja samoakceptacja zostaje wystawiona na potężną próbę. Są bóle gardła, głowy i zatkane zatoki przez cały tydzień… Karuzela dopiero się rozkręca. Ale może na tym skończmy, co? Bo nie piszę tutaj, żeby się pożalić. Nie chcę też nikogo dobijać. Jestem dumna z siebie, bo właściwie mimo wszelkich przeciwności losu, przebrnęłam przez te dni z głową uniesioną wysoko do góry. Wstawałam prawą nogą (niewiele to dawało), robiłam pyszne śniadanko, żeby dzień od początku był lepszy (ostatecznie nie był) i starałam się robić dobrą minę do złej gry (baaaardzo złej gry). Wysyłałam masę pozytywnych, uśmiechniętych snapów (obserwujecie już @indioska?), żeby odegnać nieszczęścia. Ostatecznie była to jedna z wielu rzeczy, które pozwoliły mi nie dostać świra. Najbardziej irytujące było to, że przeszkodą w mojej codzienności nie było lenistwo, niechęć czy jesienna deprecha, jak ostatnio. Te dni były po prostu pechowe. Nie miałam nawet jak walczyć z takim stanem rzeczy. Dziś czuję, że to mija. Od rana zrobiłam już sporo pracy, nadgoniłam wszelkie zaległości i zabrałam się za pisanie tego podsumowania. Bolące gardło leczę gorącą herbatą i chociaż póki co nie pomaga, wierzę, że powoli zaczynam zdobywać nad swoim życiem kontrolę. Koniec z tym pechem. Mam nadzieję, że wasz tydzień nie wyglądał aż tak źle. Niedługo postaram się napisać pewnego rodzaju poradnik na pechowy dzień – w razie jakbyście jednak byli zainteresowani. Teraz chwila na podsumowanie wszystkich pozytywnych wydarzeń ostatnich 7 dni (a nawet 14, bo w tamtym tygodniu podsumowania nie było, a warto coś wspomnieć) W poprzedni czwartek byłam w Teatrze Polskim w Warszawie na „Weselu”. Było całkiem w porządku, nawet mimo zepsutej sceny końcowej. Uwielbiam teatr i operę, i ogromnie żałuję, że tak rzadko mam okazję zobaczyć jakiś spektakl. W drodze do Warszawy zaczęłam czytać „Sekretne życie drzew”. Ma sporo naukowych terminów, po przeczytaniu każdego rozdziału potrzebuję czasu na dokładne „przetrawienie” pozyskanej wiedzy. Ale już uważam, że jest naprawdę dobra. Zabawna, czasem zaskakująca i niesamowita. Chociaż dziwi mnie hipokryzja autora, miłośnika drzew, który wydaje powieść w tysiącach egzemplarzy w wersji papierowej. A w końcu wszyscy wiemy z czego zrobiony jest papier. Cóż, nie mnie go oceniać. W piątek (również ten poprzedni) dotarła do mnie kolejna książka recenzencka od Wydawnictwa Kobiecego – „List z przeszłości” Mairi Wilson. Wciąż jej nie zaczęłam (ups!), ale z pewnością niedługo to zrobię i na blogu pojawi się recenzja. W weekend rozpieszczałam mojego chłopaka domowym a’la burrito. Przepis autorski, może nie super zdrowy (ser!), ale smakuje wszystkim 😀 W niedzielę, tydzień temu wstawiłam tekst odnośnie poprawienia swojej koncentracji – efekty wyzwania publikowałam na snapie, głównie w postaci wyniku w aplikacji „Forest”. Cały czas staram się sadzić drzewka. Lub przynajmniej arbuzy i bambusy. Na drugim zdjęciu coś „artystycznego”, na ostatnim selfie – typowe. We wtorek wybrałam się do kina z chłopakiem na „Botoks”. Widzę, że ten film zebrał niesamowicie dużą falę krytyki… i tego nie rozumiem. Dla mnie był naprawdę niezły. Poczucie humoru typowe dla Vegi, trochę wulgarnie i obrzydliwie. Ale cały film fabularnie trzymał się kupy. Wszystko miało ciąg przyczynowo-skutkowy. Były silne, niezależne kobiety. Było trochę ciężkiej tematyki wplecionej między żarty – czasami nie wiedziałeś czy się śmiać, bo przy okazji dostawałeś na talerzu przerażającą, smutną prawdę. Nie rozumiem mieszania tego filmu z błotem. Tak w ogóle, to jadąc do kina, zabraliśmy z chłopakiem jako „przekąskę” pół McDonalda – SHAME ON ME! Pod koniec tego tygodnia wstawiłam także zdjęcie swojej biblioteczki na instastory – trochę mnie nostalgia wzięła. Przypomniałam sobie jak zaczynałam zbierać te książki. Może to głupotka, ale w wieku 13 lat posiadanie domowej biblioteczki było dla mnie wielkim marzeniem. Książeczka po książeczce, uzbierało się ich… sama nie wiem. Przeszło 200 na pewno. Na zdjęciu nie ma wszystkich. Moje wewnętrzne dziecko skacze z radości, gdy to widzi. I to też taki banalny dowód tego, że jak się coś chce, to można wszystko. W tym momencie kupienie sobie książki to norma, ale dla 13letniej mnie było to coś niesłychanego i ekscytującego. I to chyba tyle na ten tydzień. Było pechowo, ale coś pozytywnego zawsze się znajdzie. To powiedzenie chyba najlepiej wszystko podsumowało 😉 Do następnego! Wyświetlenia: 905
3 lis 15 14:34 Ten tekst przeczytasz w 6 minut To był naprawdę ciężki tydzień. Dlatego piszę z opóźnieniem, bo dopiero teraz znalazłem czas, żeby nadrobić braki w korespondencji, a sporo się nazbierało niusów. Zacznę jednak od końca, tj. od przedwyborczej soboty, kiedyśmy to występowali w stołecznym mieście Kraków. Przedsmak tego, co mnie czeka przez kolejne 7 dni, mogłem na sobie odczuć już następnego poranka. niu album, fot. autor Specjalnie na koncert w dawnej stolicy Polaków ubrałem okolicznościową koszulkę. Że bardzo ją kocham. Tę stolicę. Choć nie wymienioną z nazwy, to jednak każdy wiedział o co chodzi, a jak nie wiedział, to sobie mógł zawsze dopowiedzieć, bo wszak stolic nasz kraj ma mnóstwo. Opole-stolica polskiej piosenki. Wadowice-stolica kremówki. Zakopane-polska stolica sportów zimowych, czy Bolesławiec-stolica polskiej ceramiki. Siła ich. Jeszcze przed występem zapanowała w szatni jakaś taka dobra atmosfera, choć próba w hali Wisły zasiała w nas sporo obaw co do tego, z czym nam przyjdzie się zmierzyć pod wieczór. Nawet Astoria w Bydgoszczy przy Hali Wisły wydawała się być sterylną kabiną odsłuchową. Hala Wisły to miejsce co najmniej dwa razy większe, z osiem razy większym pogłosem, niż to bydgoskie monstrum. Na dzień dobry Kajtek zadecydował, nawet nie tyle zasugerował, co zadecydował, że rezygnujemy z odsłuchów dla dęciaków. A że firma nagłośnieniowa nie miała w pakiecie odsłuchów dousznych, pozostawały klasyczne stopery i odrobina nadziei, że jak przyjdą, to wytłumią, a że przyjść miało dużo, to i nadzieja nie była mała. Reszta kolegów też dostała polecenie, żeby jak najmniej rozkręcać piecie, bo nawet minimalna podkrętka generowała ponadnormatywny przyrost decybeli. Było nie było, całe to zamieszanie jakoś strasznie nas nie zblokowało. Przyjechaliśmy przed koncertem w naprawdę dobrych humorach. To trochę uśpiło moją czujność. Pierwszym numerem na liście tego wieczora był utwór „Kochaj mnie, a będę Twoją”. Zaczynam go ja, do spółki z gitarami. Weszliśmy na podest, wszedł na scenę Kazik, Gejs nabił pałkami, wziąłem głęboki wdech na przeponę i wypuszczając pierwszy dźwięk już czułem, że zassałem razem z powietrzem jakiś paproch, i że jak za chwilę nie odkaszlnę, to będzie katastrofa, a że leci solo, to głupio tak je grać i kaszlać jednocześnie. Odpuściłem dwa dźwięki w temacie i dograłem jego końcową część, żeby po skończonym intrze wykaszlać to, com przyjął. Uwierzcie mi, nic to miłego, zwłaszcza kiedy wiesz, że uszy tysiąca skierowane są na ciebie właśnie, a ty urywasz dźwięk w pół frazy. Tym razem skończyło się w miarę bezboleśnie. Kiedyś, na jakimś plenerze, zassałem muchę, którą niestety połknąłem, ale zatrzymałem ją w gardzieli, żeby za chwilę popchnąć ją z plwocinami za siebie. Dobrze, że znalazła się szybko na scenie kropelka wódki, żeby przepłukać to świństwo, bo inaczej wycedziłbym chyba pawia przez ustnik. Tych wszystkich komarów, co to na plenerach wlatywały do pyska podczas grania, już nawet nie liczę. Mimo tego pierwszego kiksu i wbrew temu, co oferowała nam i słuchaczom sala, koncert był przepełniony energią i takim zdrowym nakręceniem, że zleciał, nim się spostrzegłem. Szły te utwory jak seria z pepeszy. Im my bardziej do pieca, tym publiczność bardziej nakręcona. Nie wiem jak i nie wiem za pomocą jakich organów, ale to naprawdę się czuje. I tego wieczora, w Hali Wisły, to właśnie czuliśmy. Zbudowani zleźliśmy do garderoby. Głodny byłem niemożebnie, ale co chwila z kimś gadałem, wymieniałem się spostrzeżeniami i nim sam się spostrzegłem, już trzymałem w ręku szklaneczkę i upijałem z niej łyk. Dobrze, że Gómi wyciągnąłem mnie i Jego przed barierki, gdzie czekały całe zastępy Kult-Turystów w sile co najmniej 4-5 reprezentacji z różnych miast, plus kibice niezrzeszeni. Poprzybijaliśmy piątki, porobiliśmy zdjęcia. Dłużej byśmy jeszcze z nimi pogadali, ale ochrona kazała już opuszczać lokal. Pożegnaliśmy się grzecznie. Wróciliśmy do garderoby, a tu red. Milewski, który przyjechał akuratnie na Targi Książki promować swoją najnowszą powieść, podaje mi znowu coś dobrego do picia. Jakoś tak się wszystkim pijącym zrobiło błogo, że żal było Halę Wisły opuszczać, ale jak mus, to mus. Zabawę kontynuowaliśmy w naszym pokoju. Zjawiła się prawie cała bramka. Zjawił się redaktor Milewski, Morwa, Pan Janek i pewnie jeszcze ze 3 tuziny innych ludzi, których kompletnie nie pamiętam. Zapamiętałem jedynie, że umówiłem się z techniką na powrót do Warszawy z samego rana, po śniadaniu. Zbudził mnie telefon, tzn. końcowa jego faza, 2 ostatnie dzwonki. Spojrzałem, dzwonił Glazo. O cholera, zaspałem. Zerwałem się na równe nogi. Rozejrzałem się po pobojowisku. Jego już nie było. Oszacowałem na oko starty własne i oceniłem, że w 5 minut się nie ogarnę, takoż odpuszczam ranny powrót. Zawsze miałem opcję rezerwową. Bus zespołowy wracał po 10. Nie wziąłem jedynie pod uwagę, że może być objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Z pomocą przyszedł mi Darek, który wraz z Kozim miał wracać swoim prywatnym autem. Zładowałem się na tylne siedzenie. Przebudziłem się tylko raz, pod Radomiem, a później Darek zbudził mnie już na Powązkowskiej. Było chwilę po 15. Z rzeczy istotnych, wykonałem tego dnia jeszcze wycieczkę do lokalu wyborczego i prześledziłem wyniki parlamentarnej elekcji. Zasnąłem ze stary kacem w nowej Polsce. W poniedziałek wystąpiły jeszcze lekkie miazmaty. Prócz pracy zawodowej, której miałem tego dnia od człona, w południe leciałem na próbę z Janem Zdunem. We wtorek z kolei, rozpoczynaliśmy próby kultowe. Tak się śmieszniej ułożyło, że obchodziłem we wtorek 33 urodziny, choć może obchodzeniem bym tego nie nazwał, bo od dłuższego czasu staram się do takich symbolicznych dat nie przywiązywać większego znaczenia. Podobnie, jak do większości przedmiotów i wydarzeń mających rangę jakiejś pamiątki albo symbolu. Zostawiam dla nich miejsce na twardym dysku pod czaszką, a ich fizyczne desygnaty naprawdę bardzo mało mnie już interesują. I bardzo dobrze mi z tym. Niby miałem pójść tego dnia na jubel radia w którym mam audycję, ale bardzo się umęczyłem całym dniem. Skończyło się na kolacji w nepalskiej restauracji na Żoli. Dzień później, gdy zobaczyłem w rozgłośni młodszych kolegów, stwierdziłem, że to był bardzo dobry wybór, żeby zostać wtedy w domu. W środę kontynuowaliśmy próby. I to zarówno z Kultem jak i z Janem. Żeby zdążyć obrobić na czas poletko zawodowe, musiałem wstać o a nie o jak dotychczas. Opiłem się mate, poprawiłem redbulem, i tak jechałem do południa, tj. do pierwszego, energetycznego kryzysu, a potem to już odliczałem godziny do końca, bo myślenie abstrakcyjne poczęło mi sprawiać fizyczny ból. Ustaliliśmy tego dnia, że robimy płytę. Na mur beton. Poczyniliśmy wiążące deklaracje i zaplanowaliśmy całą skedułę. Do końca roku zaliczymy jeszcze próby po świętach. W listopadzie odbędziemy parę spotkań w podgrupach, a w styczniu, jakoś tak w połowie, zaczniemy nagrywać piloty oraz gary i bas. Później będziemy dokładać kolejne sekcje, a wszystko powinno się zamknąć z końcem lutego, gdzieś tak przed anplaktami, bo później już nie. Wszystko to oczywiście mocno teoretyczne, a na cały plan należy również spojrzeć przez tzw. czynnik ludzki, który często weryfikuje nawet najbardziej dokładne rozkłady jazdy. Niemniej, mamy nadzieję, że jak się zepniemy, a proszę mi wierzyć, jest wola w stadzie, żeby się spiąć, płyta wyjdzie na wiosnę. Bardzo się obawiałem tej środowej audycji w radiu, bo czułem, że po 19, kiedy kończyłem wszystkie swoje obowiązki, trudno będzie mi się nawet porządnie wysłowić. Okazuje się, że organizm w chwilach kryzysu, w tym wypadku intelektualnego, wydobywa z siebie głębokie rezerwy trzymane na czarną godzinę. Tak było w zeszłą środę ze mną. Upiłem pół godziny prze anteną łyk kawy i udał nam program jak się patrzy. Minęło zmęczenie, a na jego miejsce pojawiło się fajne flow, które trzymało mnie jeszcze w Poznaniu w czwartek. I to bez grama wódki. w drodze z mariankiem, fot. autor Pojechaliśmy do Poznania, zagrać z Mariankiem z okazji 10 urodzin klubu Kultowa. Wstałem jak zwykle wcześnie. Jechaliśmy samochodem Jana. Ja plus Jan i plus Mario. Gdzieś tak za Wrześnią skończyłem robotę. Przysnąłem. W Poznaniu byliśmy po południu. Obudziłem się na rogatkach miasta. Wyspany i rześki. Jeszcze przed wyjazdem z Warszawy postanowiłem, że wszystkie zaległe bankowo-urzędowe sprawunki załatwię w kilka wolnych godzin w Posen. Tak tez zrobiłem. Wysiadłem przy Starym Browarze. Zlazłem z buta instytucje zaufania publicznego i placówki komercyjne. Starczyło mi jeszcze czasu, żeby wdepnąć do siłowniowej sieciówki. Na 18 zameldowałem się w Kultowej. Zagraliśmy próbę. Okazało się, że nie będziemy potrzebować mikrofonów na dęciaki, także-prawie pełen anplakt. I prawie pełna sala. Zeszli się najstarsi i najwierniejsi fani. Bongo, Przemek Lembicz i Platforma, Kazio. Mimo że w środku tygodnia, ruch był w knajpie spory. Bardzo miło się tego wieczora grało i bardzo miło aperitifowało przed wizytą właściwą. Szczególnie z panem Mecenasem B. Ok. północy zapakowaliśmy się do jankowego wozu, a chwilę po 3 byłem w domu. W piątek pojechałem do pracy rowerem. Miasto było już całkowicie wyludnione. Większość albo szykowała się do drogi, albo już w niej była. Wbrew obowiązującym trendom, ja nigdzie nie pojechałem. Wróciłem do chaty. Zacząłem pisać ten tekst i..o 22 odpadłem. Obudziłem się w sobotę po 9. Poszedłem na spacer na wojskowe Powązki i do Lasku na Kole. Pogoda była wymarzona. Może dlatego dzisiaj kaszlę i pociągam nosem. Ale przynajmniej wreszcie się wyspałem… Data utworzenia: 3 listopada 2015 14:34 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Wielki Tydzień - czas bezpośrednio poprzedzający Święta Wielkanocne - wykształcał się w liturgii stopniowo. Początkowo sam post przed Wielkanocą trwał zaledwie 3 dni. Z czasem wprowadzono okres 40-dniowego postu - i wyróżniono Wielki Tydzień. Na treść wydarzeń Wielkiego Tygodnia składają się triumfalny wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy w Niedzielę Palmową, ostatnie dyskusje Chrystusa z Sanhedrynem w świątyni, przepowiednie Chrystusa o zburzeniu Jerozolimy i o końcu świata, Ostatnia Wieczerza i Męka Pańska, wreszcie chwalebne Zmartwychwstanie. Obrzędy liturgiczne tych dni są tak skomponowane, aby ułatwić odtworzenie wydarzeń bezpośrednio związanych z tajemnicą odkupienia rodzaju ludzkiego, pobudzić do refleksji i wielkiej wdzięczności, doprowadzić do pojednania z Bogiem w sakramencie pokuty, odnowić w Kościele pierwotną gorliwość w służbie Bożej. Wielki Tydzień ma tak wysoką rangę w liturgii Kościoła, że nie dopuszcza nawet uroczystości. Gdyby zaś takie wypadły, odkłada się je na czas po Wielkanocy i po jej oktawie (np. uroczystość Zwiastowania). Wielki Tydzień otwiera Niedziela Palmowa. Nazwa tego dnia pochodzi od wprowadzonego w XI w. zwyczaju święcenia palm. Liturgia bowiem wspomina uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy, bezpośrednio poprzedzający Jego mękę i śmierć na krzyżu. Witające go tłumy rzucały na drogę płaszcze oraz gałązki, wołając: "Hosanna Synowi Dawidowemu". O uroczystym wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy piszą wszyscy czterej Ewangeliści. Samo to świadczy, jak wielką rangę przywiązują do tego wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa. Liturgia Niedzieli Palmowej jest rozpięta między dwoma momentami: radosną procesją z palmami oraz czytaniem - jako Ewangelii - Męki Pańskiej według jednego z trzech Ewangelistów synoptycznych: Mateusza, Marka lub Łukasza (Mękę Pańską wg św. Jana czyta się podczas liturgii Wielkiego Piątku). W ten sposób Kościół podkreśla, że triumf Chrystusa i Jego Ofiara są ze sobą nierozerwalnie związane. Bardziej uroczyste niż zwykle rozpoczęcie Eucharystii ma swoją wielowiekową historię. W Jerozolimie już w IV w. patriarcha dosiadał oślicy i otoczony radującymi się tłumami wjeżdżał na niej z Góry Oliwnej do miasta. Zwyczaj ten wszedł do powszechnej praktyki na Zachodzie w wieku V i VI. Poświęcanie palm wprowadzono do liturgii dopiero w wieku XI. Aż do reformy z 1955 r. istniał zwyczaj, że celebrans wychodził w Niedzielę Palmową przed kościół, a bramę świątyni zamykano. Kapłan uderzał w nią krzyżem trzykrotnie, wtedy dopiero brama otwierała się i kapłan z uczestnikami procesji wstępował do wnętrza kościoła, aby odprawić Mszę świętą. Symbol ten miał wiernym przypominać, że zamknięte niebo zostało nam otworzone dzięki zasłudze krzyżowej śmierci Chrystusa. Obecnie kapłan w Niedzielę Palmową nie przywdziewa szat pokutnych, fioletowych, jak to było w zwyczaju dotąd, ale czerwone; procesja zaś ma charakter triumfalny. Chrystus wkracza do świętego miasta jako jego Król i Pan, odbiera spontaniczny hołd od mieszkańców Jerozolimy. Przez to Kościół chce podkreślić, że kiedy Chrystus Pan za kilka dni podejmie się tak okrutnej śmierci, to jednak nigdy nie pozbawi się swojego majestatu królewskiego i prawa do panowania. Przez mękę zaś swoją i śmierć to prawo jedynie umocni. Godność królewską Chrystusa Pana akcentują antyfony i pieśni, które śpiewa się w czasie rozdawania palm i procesji. W XI w. pojawił się zwyczaj święcenia palm. Wierni przechowują je przez cały rok, aby w następnym roku mogły zostać spalone na popiół, którym są posypywane nasze głowy w Środę Popielcową. W Polsce, gdzie trudno o prawdziwe gałązki palmowe, jest tradycja przygotowywania specjalnych palemek. Najczęściej są one robione z gałęzi wierzbowych z baziami i z liści bukszpanu lub borówek. W niektórych regionach kolorowe palmy przygotowywane są z suszonych kwiatów. W wielu parafiach organizowane są konkursy na najpiękniejszą lub największą palmę. Na Kurpiach palmy dochodzą do wielkości 2-3 metrów i są zwykle pięknie przystrojone w sztuczne kwiaty. Procesja z palmami jest z jednej strony upamiętnieniem wydarzenia sprzed wieków, z drugiej zaś - naszym kroczeniem wraz z Chrystusem ku ofierze, którą dzisiaj jest Msza święta. Ogłaszając Chrystusa Królem zgadzamy się w ten sposób na to, że nasza droga do Ojca prowadzi zawsze przez krzyż. We Włoszech i w Hiszpanii w Wielkim Tygodniu urządza się przez 7 dni z niezwykłym pietyzmem i okazałością procesje pasyjne. Po ulicach wielu miast przeciągają procesje, zwane Passos, mężczyzn i kobiet, ubranych na czarno, często z nasuniętymi na głowę kapturami. Na balkonach ustawia się kwiaty, zapala się mnóstwo światełek, uplecionych misternie w barwne dywany. Przy świetle świec i biciu dzwonów idzie długi pochód z niezliczonymi wizerunkami Chrystusa, Matki Bożej i świętych. W Polsce Niedziela Palmowa nosiła także nazwę Niedzieli Kwietnej, bo zwykle przypada w kwietniu, kiedy to pokazują się pierwsze kwiaty. W Niedzielę Palmową po sumie odbywały się w kościołach przedstawienia pasyjne. Za czasów króla Zygmunta III istniały zrzeszenia aktorów-amatorów, którzy w roli Chrystusa, Kajfasza, Piłata i Judasza chodzili po wioskach i odtwarzali misterium męki Pańskiej. Najlepiej i najwystawniej organizowały ten rodzaj przedstawienia klasztory. Do dnia dzisiejszego pasyjne misteria ludowe odbywają się w każdy Wielki Tydzień w Kalwarii Zebrzydowskiej. Widowisko o charakterze misteriów paschalnych wystawiane jest na poznańskiej Cytadeli. W ostatnim czasie to samo przedstawienie wystawiono także w Warszawie. W Polsce poświęcone gałązki wierzbowe z baziami zatyka się za krzyże i obrazy, by strzegły domu od nieszczęść i zapewniały błogosławieństwo Boże. Wtykano także palmy na pola, aby Pan Bóg strzegł zasiewów i plonów przed gradem, suszą i nadmiernym deszczem. Poniedziałek, wtorek i środa Wielkiego Tygodnia są dniami szczególnie poświęconymi sakramentowi pojednania - nie wyróżniają się niczym, jeśli chodzi o liturgię. Niegdyś w Wielką Środę kapłani w kościołach odprawiali "Jutrznię". Dzisiaj ten zwyczaj można jeszcze spotkać tylko w niektórych kościołach. Na pamiątkę ucieczki Apostołów w czasie aresztowania Chrystusa gasi się po każdym psalmie jedną świecę, aż zostaje jedna. Tę bierze się z lichtarza i zanosi za ołtarz. Znika światło, symbol Chrystusa, zamordowanego przez ludzi. Po pewnym czasie kleryk ze świecą powraca zza ołtarza na znak zmartwychwstania. Wtedy kapłani uderzeniami w pulpity brewiarzem dają znać o trzęsieniu ziemi, jakie zaistniało przy tajemnicy wyjścia z grobu Chrystusa. Od Wielkiego Poniedziałku do Wielkiej Środy włącznie Pan Jezus dzień spędzał w Jerozolimie i nauczał w świątyni, a na noc udawał się do odległej o ok. 3 km Betanii, aby tam przenocować. Zapewne gościny Jemu i Jego uczniom udzielał Łazarz w swoim domu - z wdzięczności za niedawne wskrzeszenie go z grobu. W Wielki Poniedziałek w drodze do Jerozolimy Chrystus uczynił uschłym figowe drzewo za to, że nie znalazł na nim owocu, a tylko same liście (Mt 21, 18-19; Mk 11, 12-14). Kiedy wszedł na plac świątyni i zobaczył tam kupców z towarami i bydłem, wypędził ich stamtąd (Mt 21, 12-13; Mk 11, 15-19; Łk 19, 45-48). W Wielki Wtorek Pan Jezus prowadził najgwałtowniejsze polemiki ze starszyzną żydowską, które zakończył wielokrotnym "biada", rzuconym na swoich zatwardziałych wrogów (Mt 21, 20 - 23, 39; Mk 11, 27-32. 41; Łk 20, 9 - 21, 1). W wielkiej też mowie eschatologicznej zapowiada całkowite zniszczenie Jerozolimy oraz koniec świata, jaki zamknie dzieje ludzkości (Mt 24, 1-41; Mk 13, 1-33; Łk 21, 5-34). Zapowie także powtórne swoje przyjście na ziemię w chwale (Mt 25, 31-46). W przypowieści o roztropnym słudze, o mądrych i głupich pannach i o talentach będzie nawoływał do czujności (Mt 24, 42-55. 30; Mk 13, 33-37; Łk 21, 34-36). Wielka Środa ma bezpośredni już kontakt z wydarzeniami Wielkiego Czwartku i Piątku. Sanhedryn na tajnej naradzie postanawia za wszelką cenę zgładzić Jezusa. Judasz ofiaruje Wielkiej Radzie Żydowskiej swoją pomoc za srebrniki, przyrzekając śledzić Chrystusa, a gdy będzie sam - zawiadomi o tym Sanhedryn (Mt 26, 1-16; Mk 14, 1-11; Łk 22, 1-6), aby Go można było pojmać. Szczytem roku liturgicznego i Wielkiego Tygodnia jest Święte Triduum Paschalne Męki i Zmartwychwstania Pańskiego. Obejmuje ono liturgię Mszy Wieczerzy Pańskiej, sprawowaną wieczorem w Wielki Czwartek, wielkopiątkową liturgię Męki Pańskiej oraz najbardziej uroczystą i najpiękniejszą ze wszystkich liturgii Kościoła - Wigilię Paschalną sprawowaną po zapadnięciu zmroku w Wielką Sobotę - w Wielką Noc. Triduum kończy się wieczorem w Niedzielę Zmartwychwstania. Poniżej znajdziesz wybrane adresy stron z tekstami związanymi z przeżywaniem Wielkiego Tygodnia. Podzieliliśmy je na dwie części: Niedziela Palmowa Czas Wielkiego Tygodnia Więcej o Wielkim Tygodniu Na osobnej stronie zamieściliśmy też linki do tekstów na temat Triduum Paschalnego. Od 1986 r. z inicjatywy Jana Pawła II w Niedzielę Palmową obchodzony jest Światowy Dzień Młodzieży. Zapraszamy do odwiedzenia strony poświęconej tym obchodom.
7 dni ma tydzień tekst